niedziela, 27 kwietnia 2014

Chapter 4

-Prowadź na komisariat- zaczęliśmy iść w stronę policji. Myślałam że to nic takiego ale w końcu kto normalny mógł przewiercić psa śrubokrętem ? Właśnie.
Calum nie odzywał się przez całą drogę.Nie wiem czy był zły czy przerażony ale jego twarz na pewno nie wyrażała radości.
-Tutaj-pokazałam palcem na dość ciemny budynek. Weszliśmy po schodach. Po prawej stronie była że tak powiem ‘recepcja’ do której podeszliśmy. Kiedy powiedziałam co się wydarzyło w moim domu komendant rozszerzył oczy.
-Co pan tak stoisz ? Zrobisz pan coś czy nie ?!-chłopak krzyczał zdenerwowany. Złapałam go za ramię w celu uspokojenia go.
-Cal poczekaj chwilę… Czy pan wie kto mógł to zrobić ?
-Obawiam się że tak. Gdyby była pani w mieszkaniu nie miałaby pani tyle szczęścia.-wtedy spojrzałam na Caluma.
-Kim on jest i czego chce do cholery od Flory ?!
-Oh właśnie proszę podać nazwisko
-Flora Shin
-A pan ?
-Calum Hood.
-Proszę wrócić do domu-brązowooki spojrzał na policjanta kpiącym wzrokiem. Zerknęłam na Caluma po czym poczułam wibracje w prawej kieszeni. Telefon a kto dzwoni - nieznany.
-Halo ?
-Flora ?
-Tak a kto mówi ?
-Luke ten ze sklepu-powiedział śmiejąc się.
-Oh Luke. Co u ciebie ?
-U mnie wszystko gra. A i kim jest ten ciemny co z tobą szedł za rękę ?
-‘Ciemny’ ? To Calum mój chłopak to dość skomplikowana historia.
-W takim razie spotkajmy się tam gdzie ostatnio okey ? Chcę poznać historię.
-Kiedy ? Możemy teraz ?
-Pewnie zaraz będę.
Przy wyjściu poinformowałam tego ‘ciemnego’ o moim wyjściu na co nie był zachwycony. Opowiedziałam mu o blondynie i gdzie go poznałam.
-Czekaj ktoś cię zaczepił….może to któryś z tych-
-Nie możliwe nawet ich nie znałam.
-Ty nikogo tu nie znasz- uniósł ręce. Odpowiedziałam westchnięciem i pociągnęłam chłopaka za rękę.
-Ja idę z Lukiem a ty gdzie ?
-A może to ten Lu-
-Jezu Cal…
-Rozpakuję swoje rzeczy w domu. Wręczyłam mu klucze i pocałowałam w policzek po czym odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę kawiarni.
Luke siedział już na fotelu robiąc coś w telefonie. Usiadłam na krześle powieszając torbę na oparciu. Blondyn schował telefon do kieszeni i posłał mi uśmiech.
-Hey
-Cześć, więc przyszedłeś posłuchać historii tak ?- podparł się łokciami i przytaknął. Miał takie cudne, niebieskie oczy….nieważne. Zaczęłam opowiadać mu całe zajście w parku i inne.
Kiedy skończyłam blondyn oparł się na krześle i rozszerzył oczy.
-Żartujesz ?- potrząsnęłam głową.
-Ten pies wiele dla ciebie znaczył prawda ?
-Był moim jedynym prawdziwym przyjacielem
-Dobrze że teraz ten chłopak przyjechał, chociaż Mike i ja też ci pomożemy
-Dzięki ale ja naprawdę-
-Flora a ty z Michael’em długo się znacie ?
-Dość długo jakieś 10 miesięcy a co ?
-Nieważne. Muszę już lecieć bo wiesz praca i te sprawy.
-Jasne
-Na razie

*Luke*

I po co ? Dlaczego ona ? Myślałem że zabiję gnoja Flora była taka niewinna. Zadzwoniłem do Ash’a i powiedziałem mu że Mort był u Flory.
-Co ty pierdolisz stary ? Co on robi w Cambridge ?
-Nie wiem do cholery musisz mi pomóc
-Zamykam siłownie i jadę do ciebie zaraz będę
-Dobra
Mój przyjaciel podjechał czarnym Range Roverem prawie pod same drzwi. Wysiadł z auta i zadzwonił dzwonkiem. Nienawidziłem tego dźwięku przysięgam że kiedyś wyrwę go ze ściany. Wleciał do salonu jak poparzony. Zaczęliśmy rozmawiać o tym co może jej zrobić i tym podobne.
-Zależy ci na niej
-Co ? Po prostu chce złapać Morta
-Mhm- zszedłem do piwnicy w poszukiwaniu rozpisków na temat. Miałem ich dość sporo bo to on był głównym problemem tego miasta a ja byłem ‘śledczym’ w tej sprawie. Znalazłem między innymi jego numer i modliłem się żeby go nie zmienił.
-Halo ?
-Co ty odpierdalasz ?
-Myślisz że po tym wszystkim dam ci żyć normalnie ? Wpakowałeś mnie za kraty. Wiem że ona ci się podoba i ile dla ciebie znaczy. Jak dla mnie to będzie następna Mali tylko że ta jest zajęta wiesz o tym ? - zamurowało mnie kiedy padło jej imię. Przypomniało mi się wspomnienia związane z nią jak ją kochałem i co zrobił jej Mort. Nienawidziłem go za to. Mali była dla mnie całym światem. Flora okropnie mi ją przypomina i nie chcę żeby coś jej się stało tym bardziej przeze mnie.
-Ty pieprzony gnoju dotknij jej a przysięgam że urwę ci jaja ja-
-Oh nasz mały Lukey się zakochał jak słodko. Powodzenia bo z tą nie pójdzie ci tak łatwo jak z Mali. - powiedział po czym się rozłączył.
-Stary nie denerwuj się zaparzę ci melisy - wstał czochrając przy tym moje włosy. Ashton był ode mnie starszy o 2 lata czyli miał lat 21. Był jak mój starszy brat. Nawet w takiej sytuacji umiał mnie choć trochę rozśmieszyć.
-Żartuję stary nie wiem jak si parzy melisę ale mogę ci zrobić kawę.-zaśmiałem się i podszedłem do starej drewnianej komody z której wyciągnąłem rewolwer.
-O nie daj mi to
-Muszę jej bronić a do tego będzie mi potrzebny
-Musisz poradzić sobie bez tego a zresztą masz zakaz nie pamiętasz ? - westchnąłem i rzuciłem się na kanapę.
-Ta dobranoc - powiedział Ashton odbierając mój dzwoniący telefon.
-Luke ?
-Lukey chyba śpi przekazać mu coś ?
-A kto mówi ?
-Ashton przyjaciel a ty to pewnie Flora ? - zerwałem się z miejsca i wyrwałem mu telefon.
-Hey Flora coś nie tak ?
-Dzwonił do mnie niejaki Mort Rainy znasz ?
-Cholera jasna !
-Czyli znasz… to źle ?
-Co ci powiedział ?
-Mówił że jest twoim znajomym i że bardzo chciałby mnie poznać
-Co ? A ty co na to ?
-Powiedziałam że spotkam się z nim jeżeli będę mogła wziąść też ciebie
-Flora !
-No co ? To ktoś kogo nie lubisz tak ?
-Daj mi numer tego jak mu tam…
-Caluma ?
-To chyba ten
*wysyła numer*
-Dzięki dobranoc
-Jest ok. 14:00 Luke
-Ugh cokolwiek pa
-Pa - rozłączyłem się
-Świetnie Flora świetnie- powiedziałem pod nosem po czym wykręciłem numer tego no…. Columba.
-Halo ?
-Tu Luke przyjaciel Flory
-Oh tak
-Flora jest w niebezpieczeństwie i musisz nam pomóc.
-Będziemy o tym rozmawiać przez telefon ? Pewnie że pomogę
-No tak spotkajmy się w jutro w parku o 6:00
-O której ?
-A i Flora nie może się dowiedzieć
-Jasne - rozłączyłem się i rzuciłem telefon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz